Byliśmy na fajnej lekcji w Muzeum Narodowym. Trochę się baliśmy, że będą nudy, bo w Muzeum wiszą obrazy i stoją rzeźby, ale nie ma placu zabaw i nie można tam biegać, chociaż są duże sale i fantastyczne wielkie schody.
Okazało się, że nawet z obrazami można się świetnie bawić. Nie, nie malowaliśmy na nich śmiesznych rzeczy, po prostu wyobrażaliśmy sobie na przykład, co by było, gdyby ci namalowani ludzie nagle zaczęli chodzić, rozmawiać, ruszać się w ogóle. I do tego nie trzeba żadnych zabawek, wystarczy tylko pójść do Muzeum Narodowego, postać pod ulubionym obrazem, patrzeć na niego i marzyć.
I teraz wiemy, że te obrazy, rzeźby i dziwne rzeczy w muzeum, czyli to, na co dorośli mówią sztuka, nie jest martwe, tylko bardzo żywe.
Więc namówimy rodziców i pójdziemy do Muzeum Narodowego jeszcze raz. Najlepiej we wtorek, bo wtedy wchodzi się za darmo, a zaoszczędzone pieniądze można wydać na pączki…